sobota, 29 czerwca 2013

Yesung - Gdy wasza miłość jest zagrożona


Chociaż byłaś świeżo upieczonym trainee w SM, zdążyłaś poznać mnóstwo wspaniałych osób. Znałaś praktycznie wszystkie zespoły jakie zadebiutowały pod skrzydłami tej wytwórni. Najbardziej jednak zaprzyjaźniłaś się z Super Junior i Girls’ Generation. Te drugie były dla ciebie jak starsze siostry. Najbardziej związałaś się z Seohyun z racji tego, że jest maknae. Często sobie doradzałyście w różnych sprawach, wspierałyście się i mówiłyście o swoich uczuciach. Była twoją przyjaciółką.
SM postanowiło zrobić z ciebie solową artystkę i nie miałaś komu się wygadać, dlatego przyjaźń z Seohyun bardzo sobie ceniłaś.
Z Super Junior wyglądało to nieco inaczej. Zacznijmy od tego, że straciłaś głowę dla Yesunga. Był dla ciebie idealny. Nie mogłaś o nim przestać myśleć. Tak się złożyło, że niestety, ale różnica wieku między wami wynosiła 11 lat. Wiedziałaś, że on też coś do ciebie czuje. Bardzo go kochałaś, jednak to co było między wami, można było określić tylko dwoma słowami – „bardzo skomplikowane”.
Dlaczego?

Pewnego dnia zostaliście sami w twoim mieszkaniu. To właśnie tam przeżyłaś swój pierwszy pocałunek z Yesungiem. Nie, wcale nie wyznaliście sobie wcześniej uczuć, ani nic takiego. To po prostu wyszło tak naturalnie. W pewnym momencie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, pochyliłaś się i wasze wargi złączyły się w najsłodszym pocałunku twojego życia. Gdy oderwaliście się od siebie, spojrzał na ciebie zaskoczony, lecz z wyraźnym zadowoleniem. Nie powiedzieliście ani słowa. Resztę dnia spędziliście na tym co zawsze – poszliście na zakupy, przygotowaliście obiad. Jak gdyby nic się nie wydarzyło.

Kilka dni później grałaś w butelkę z SuJu i SNSD. Yesung dostał zadanie pocałowania wybranej przez siebie dziewczyny. Podszedł do ciebie, podał ci rękę i pomógł wstać. Zachichotałaś. Objął cię delikatnie w talii i lekko musnął twoje usta. Wszyscy zaczęli klaskać, tylko Hyoyeon mruknęła coś, że jest dla ciebie za stary. Jak się później okazało, niemal cały żeński zespół tak myślał, jednak to Hyoyeon pozostała zniesmaczona.

Minęło kilka tygodni. Podczas gdy samotnie ćwiczyłaś w wytwórni, Yesung wszedł do sali i zaciągnął cię do jakiegoś ciemnego schowka na szczotki. Wtedy, po ciemku, wyznał ci swoje uczucia. O tym, że się w tobie zakochał oraz pomimo różnicy wieku, wie, że darzy cię takim uczuciem, jak jeszcze nigdy nikogo. Mówił coś o tym, że jego marzeniem jest spędzenie z tobą reszty życia. Dokładnie już nie pamiętałaś, byłaś zbyt oszołomiona. Czułaś wielkie szczęście, ale jednocześnie byłaś przerażona. Od paru lat byłaś ELF’em, jednak nigdy nie przypuszczałaś, że wcześniejsza fanowska miłość przerodzi się w coś tak poważnego. Bałaś się, że zniszczysz mu tym życie. Czułaś się jak naiwna nastolatka, która właśnie zatruwa życie swojego idola.
Co nie zmieniało faktu, że go kochałaś.
Wtedy nie odpowiedziałaś nic. Po prostu zaczęliście się całować. Namiętnie i z uczuciem. Nie chciałaś myśleć o konsekwencjach. Wszystko było ci już obojętne. Tylko tu i teraz…

Zaczęliście się spotykać. Potajemnie. Tylko Seohyun i Leeteuk o tym wiedzieli. Było to konieczne, gdyż w razie czego mogli was kryć. No i maknae SNSD była twoją przyjaciółką.
Nie mieliście dla siebie dużo czasu. Dlatego tak bardzo za nim tęskniłaś. Nieraz popadałaś w depresję. Przecież to nie może się tak skończyć. Doprowadziłaś do czegoś takiego!
I  to miało dalej wyglądać?
Tak mało czasu spędzaliście razem, a na dodatek był od ciebie starszy o 11 lat! Gdyby szef dowiedział się o waszym związku wpadlibyście w tarapaty, a już najgorzej by było, jeśli wyciekłoby to do prasy. Fanki Yesunga prześladowałyby cię, co z pewnością na zawsze zaprzepaściłoby twoją szansę na debiut.
Na takich rozmyślaniach mijał ci czas. Jednak, gdy Yesung był w pobliżu, te myśli jakoś wylatywały ci z głowy. Miałaś gdzieś innych. Liczyło się tylko wasze uczucie. Nie potrafiłaś nazwać emocji towarzyszących waszym spotkaniom, jednak czułaś się najszczęśliwsza na świecie.
Lecz gdy tylko cię zostawiał, obawy powracały. Nie mogłaś tego tak dłużej zostawić.
Chciałaś coś zrobić. Ale nie musiałaś.
Ktoś was wsypał. Na pewno nie był to Leeteuk ani Seohyun. Pewnie jakiś pracownik. To się nie liczyło. Wtedy miałaś wrażenie, że wszystko wyparuje. Już nic nie pozostanie.
Szef zabronił wam spotykania się.
Mimo tego, Yesung każdą wolną chwilę spędzał z tobą. Szef z początku myślał, że odpuściliście, ale po pewnym czasie znowu doszły do niego plotki, że jesteście wciąż razem.
Kazał wam zachować związek w tajemnicy. Największej.
„ Jeśli kiedyś przerodzi się to w coś poważniejszego, pozwolę wam się ujawnić” – tak brzmiały jego słowa.

Yesung był taki szczęśliwy!
Ty to postrzegałaś inaczej.
Szczeniacki związek zepsuje mu wizerunek. Ludzie mogliby pomyśleć, że cię wykorzystuje. Bo to dla nich nie było nic poważnego. Nie potrafili dojrzeć tego co jest między wami. A było.

Pewnego dnia, gdy rozmawiałaś z EXO-M, którzy przyjechali do Korei, przybiegł radosny Luhan.
- Nie uwierzycie! Wyjeżdżamy z SM do Paryża! Tak bardzo o tym marzyłem! Nareszcie! – cieszył się jak dziecko. Był taki uroczy.
- Poważnie? – zachwycił się Tao. – Miasto miłoooooooości!
Zachichotałaś cicho.
- A kto dokładniej tam wyjeżdża? I po co?  – spytałaś.
- No całe EXO, Super Junior, f(x), SHINee, BoA i ty, __. – uśmiechnął się Lu. – Zawsze chciałem tam pojechać z SM Town!
- Ja też? – ożywiłaś się. I Super Junior? – dodałaś w myślach. – A co z SNSD?
- Nie mogą wtedy. Mają trasę, zapomniałaś ? – uświadomił ci Xiumin. Pokiwałaś głową. Wielka szkoda, że nie będziesz ze swoimi „siostrami”.
- Będziemy mieć tam urlop. Jedziemy na tydzień. Nie wiem co wstąpiło w szefa, ale będzie suuuuper! – kontynuował Luhan.
- Nie mogę się doczekać. – uśmiechnęłaś się sztucznie.
- Ja też. Ale samemu w mieście miłości ? Trochę głupia sprawa.- skwitował Xiumin, a ty w duchu przyznałaś mu rację.

- Paryż? Serio? – jęknęła Seohyun, gdy opowiedziałaś jej o planowanym wyjeździe. – Szkoda, że nie możemy jechać! Nigdy nie mamy wolnego. – marudziła.
- Unni, ale dla mnie też nie jest to zbyt fajne. Najchętniej bym się z tobą zamieniła! – westchnęłaś.
- Zwariowałaś?!
- Ale unni, pomyśl tylko. Paryż, miasto miłości. A sama dobrze wiesz, jaki trudny jest mój związek z Yesungiem. On też tam będzie.- poczułaś jak w oczach zbierają ci się łzy.
- Kochacie się. – stwierdziła Seohyun.
- Ja sama już nie wiem.
- Czego ty właściwie chcesz? Zastanów się, __.
- Moje problemy by się skończyły, jeśli to stałoby się czymś stałym. A nasz związek cały czas się chwieje, nigdy nie wiem, co przyniesie następny dzień. – nie potrafiłaś dłużej powstrzymać łez. Twoja unni cmoknęła z dezaprobatą i dała ci chusteczkę.
- Jeśli naprawdę ci na nim zależy, zatrzymaj to co masz. Może kiedyś się to w końcu ustatkuje. – poradziła.
- Mam nadzieję. – odpowiedziałaś cicho. Miała rację. Nie możesz narzekać, w końcu spotkałaś najlepszego mężczyznę na świecie. Co z tego, że był pełnoletni już wtedy, gdy ty dopiero siedziałaś w podstawówce.

Dzień wyjazdu nieuchronnie się zbliżał. Nie widywałaś się wtedy z Yesungiem. Tłumaczył się brakiem czasu i przygotowaniami do urlopu.
Każdy wolny dzień spędzałaś z Seohyun. Bardzo ci pomogła, już nie byłaś taka załamana jak wcześniej. Nadal się bałaś, ale próbowałaś docenić, to co masz teraz.

W końcu. Byłaś w Paryżu. Przydzielono ci osobny pokój. Hotel był bardzo luksusowy.
Poszłaś do pokoju obok, gdzie rezydowali Leeteuk, Siwon i Yesung. Niestety, brakowało gdzieś tego ostatniego.
- Oppa, gdzie Yesung? – zagadnęłaś Siwona.
- Nie wiem, wyszedł gdzieś. – westchnął .
- Oppa, a może ty wiesz, gdzie on jest? – zwróciłaś się do Leeteuka.
- Nie mam pojęcia. Chyba poszedł do jakiegoś sklepu… A tak, na zakupy! – oświeciło lidera.
- Co? Sam? – zdziwiłaś się.
- Nie, on i BoA.
- BoA?! Po co?
- Aish, __, nie wiem. – jęknął Leeteuk i rzucił się na łóżko.
- Ale Leeteuk, dlaczego…- zaczęłaś, lecz lider zasłonił głowę poduszką i nucił jakąś piosenkę.
- Yah! – oburzyłaś się. – Jak dziecko!
Wyszłaś obrażona dziecinnym zachowaniem Leeteuka. Nie on powinien być liderem SuJu.
Ale dlaczego wyszedł z BoĄ? Czyżby oni..?!
To możliwe. Jest taka ładna, zdolna, sławna i starsza niż ty. Pasują do siebie.
Zamknęłaś się w pokoju i zaczęłaś płakać jak jeszcze nigdy. Przepłakałaś niemal cały dzień. Nie tyle przez swoje podejrzenia, co przez cały ból ostatnich miesięcy. Wieczorem zasnęłaś z zaciśniętymi jeszcze pięściami.

Gdy wstałaś rano, wyglądałaś potwornie. Makijaż cały rozmazany, podkrążone i zapuchnięte oczy od płaczu, brudne włosy…
Wzięłaś głęboki oddech.
- Spokojnie, __. Zaraz doprowadzimy cię do porządku. – mamrotałaś i wzięłaś długi, ciepły prysznic. Zmyłaś stary makijaż, nałożyłaś nowy, ubrałaś się w czystą, bladoróżową sukienkę i uczesałaś włosy w koka.
Tak ubrana wyszłaś do miasta, nie witając się z nikim z SM. Śniadanie również postanowiłaś zjeść na własną rękę.
Tak miło upłynął ci dzień.
- Tak. Potrafię sobie poradzić. Sama. – mówiłaś wieczorem do swojego odbicia w lustrze.
Przez kilka dni unikałaś całej reszty. Każdego dnia wychodziłaś wcześnie rano podziwiać w pojedynkę Paryż.
Ostatniego wieczoru wpadłaś na Yesunga w hotelu.
- __! Gdzie ty się podziewasz całymi dniami?! – krzyknął chwytając cię za ramiona.
- O to samo mogę zapytać ciebie. – burknęłaś.
- O czym ty mówisz? To nie ja unikam cię jak ognia!
- Nie?! Jakoś ostatnio nie miałeś dla mnie w ogóle czasu, ale z BoĄ to sobie łazisz po całym Paryżu, tak? Czy ja o czymś nie wiem ? – naskoczyłaś na niego. Jak śmiał w ogóle cię o coś oskarżać?!
Zmieszał się.
- Oppa, jak możesz? – jęknęłaś i odepchnęłaś jego ręce ze swoich ramion.
- To nie tak jak myślisz, __! – gwałtownie pokręcił głową.
- To mi wytłumacz. – poprosiłaś cicho.
- Nie mogę… Ja…
- No widzisz! Zdradzasz mnie? – rozpłakałaś się.
- Nie! Posłuchaj. Kocham cię, po prostu…
Przerwałaś mu.
- Wcale nie, nie okłamuj mnie. Nawet nie umiesz się wytłumaczyć!
- __, błagam cię, błagam… Proszę, zamilcz, nie płacz, przysięgam, że cię nie zdradziłem, ok.? Nie miałem czasu, ale za chwilę zrozumiesz dlaczego. Obiecuję. Tylko się uspokój. Przekonasz się, tylko zgódź się zaprowadzić w pewne miejsce. – błagał Yesung. Było w tym coś przekonującego.
W sumie nie mam nic do stracenia. – stwierdziłaś w myślach i kiwnęłaś głową. Otarłaś łzy.
Chłopak się rozpogodził i chwycił cię delikatnie za rękę.
Wyszliście z hotelu przed którym czekał czarny, elegancki samochód. Wsiedliście do niego. Nadal nie wiedziałaś o co chodzi, ale siedziałaś cicho, wedle obietnicy.
Po jakimś czasie Yesung przerwał ciszę.
- A teraz zamknij oczy, __.
- Co?
- Po prostu je zamknij. – poprosił. Zrobiłaś jak kazał. Wysiedliście z samochodu. Kierowaliście się po jakichś dziwnych, niekończących się schodach. Parę razy się potknęłaś, lecz chłopak cię złapał.
- Kiedy mogę je otworzyć? –jęczałaś.
- Jeszcze chwilę.
- Juuuż? – pytałaś co chwilę.
- Nie.
- Yesung..
- Cicho.
W końcu chłopak pozwolił otworzyć ci oczy. Zamrugałaś kilka razy i rozejrzałaś się w ogół. Zaparło ci dech w piersiach.
- Oh, Yesung… - wyszeptałaś. Byliście na wieży Eiffla, skąd było widać całe miasto. Był późny wieczór, wszystko było pięknie oświetlone. Zapatrzyłaś się na romantyczny widok, a Yesung przytulił się do twoich pleców.
- Prawda, że śliczne? – powiedział ci do ucha. Jego oddech cię połaskotał. Niemal zapomniałaś o złości.
- Bardzo…
- __ ?
- Tak? – wciąż patrzyłaś rozmarzonym wzrokiem na panoramę Paryża.
Poczułaś dłonie chłopaka na swojej twarzy. Odwrócił twoją głowę, tak, byś na niego spojrzała.
Gdy wasze spojrzenia się spotkały, wpił się w twoje usta. Natychmiast odwzajemniłaś pocałunek.
Po chwili odsunął się od ciebie, ale nadal czułaś przyjemne ciepło i jego dotyk.
I wtedy zrobił coś, czego się nie spodziewałaś.
Uklęknął i wyciągnął w twoją stronę pierścionek z błyszczącym, małym diamentem.
- __, zostań moją żoną. – popatrzył ci w oczy. Widziałaś w nich całą jego miłość.
- Yesung, ah… Oczywiście. – kucnęłaś obok niego i przytuliłaś go mocno. Nie tego oczekiwał w tej doniosłej chwili, dodatkowo pobrudziłaś sobie sukienkę, jednak mało cię to obchodziło. Po chwili przewróciliście się, tak, że na nim leżałaś.
- Naprawdę? Naprawdę się zgadzasz? – zapytał szczęśliwy. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Tak! – krzyknęłaś i zaczęłaś się śmiać. Nie mogłaś opanować radości.
- Przepraszam, że nie miałem dla ciebie czasu. Po prostu chciałem by wyszło idealnie.. A z BoĄ poszedłem wybrać idealny pierścionek. Nie miałem się kogo poradzić, rozumiesz. – wyjaśnił skruszony.
- To się już nie liczy. – westchnęłaś szczęśliwa. Musnęłaś ustami jego wargi. Zachichotał.
- Chodź. – wstał i podał ci rękę, żeby cię podnieść. Wtulił się w ciebie i wyszeptał:
- Teraz już wszystko będzie dobrze. Nikt nie przeszkodzi nam w miłości. Nie liczy się wiek czy fani. Nic już nie cofnie tego, co się stało. Weźmiemy ślub i się ujawnimy. Nie zabronią nam już bycia razem. A za kilka lat… Mam nadzieję, że nasze dzieci będą tak piękne, jak ty.
- Masz rację, Yesung. Nikt nam nie już nie przeszkodzi. Miłość pokona wszystko.
 

_______________________________________________________________________________________
Za ewentualne błędy, np. językowe, przepraszam, ale nie zdążyłam sprawdzić, a chciałam to dzisiaj dodać, bo jutro wyjeżdżam więc przez najbliższy tydzień nic raczej nie dodam, mianhe ;*

piątek, 28 czerwca 2013

D.O - Gdy nie umie wyrazić swoich uczuć - scenariusz



Scenariusz dla Park Ji Yong.
 __________________________________________________________________________________
Jak poznałaś EXO?
A tak się szczęśliwie złożyło, że byłaś kuzynką Chanyeola i jednocześnie jego najlepszą przyjaciółką. Właściwie byłaś prawie jak siostra. Zawsze sobie dokuczaliście i żartowaliście. Lubiliście wkręcać razem innych ludzi, lecz to przeważnie on robił. I to najczęściej ciebie wkręcał. Ale mimo to ciągle ze sobą przebywaliście.
Dlatego stałaś się niemal codzienną bywalczynią w dormie EXO-K. Wszyscy tam cię znali i lubili. No, może do jednej osoby nie miałaś pewności. Był to D.O. Wiedziałaś, że z natury był cichy, jednak zdawał się ciebie unikać, a gdy znaleźliście się razem w jednym pomieszczeniu, milczał jak nigdy. Pojęcia nie miałaś dlaczego.
Starałaś się to ignorować i nie przejmować tym.
Właśnie szłaś do dormy Koreańczyków z torbami wypełnionymi jedzeniem. Nie mając wolnej ręki zapukałaś kolanem do drzwi, przez co straciłaś równowagę i runęłaś na ziemię.
Drzwi zaraz się otworzyły i wyskoczył z nich nie kto inny jak D.O. Nie ucieszył się na twój widok, ale uznał za swój obowiązek pomóc ci.
- __, ty niezdaro. – westchnął i podniósł cię.
- Gomawo. Auuua, to boli. – jęknęłaś rozcierając pośladek. Kyungsoo wywrócił oczami i wziął twoje zakupy. Obolała podreptałaś za nim do środka. Gdy spostrzegłaś, że dorma jest pusta i jesteście w niej tylko ty i D.O, trochę się przestraszyłaś. Nie chciałaś kolejnych niezręcznych chwil.
- Gdzie reszta ? – spytałaś.
- Poszli na bubble tea. – odparł krótko.
- Czemu nie jesteś z nimi?
- Sprzątałem. – powiedział i położył torby na stole w kuchni. No tak, sprzątał. Maniak czystości. To się robi niezdrowe.
Chciałaś wyłożyć jedzenie z reklamówek i zrobić obiad dla swoich sławnych przyjaciół, jednak Kyungsoo cię powstrzymał.
- Zostaw, ja to sprzątnę. Obiad zostaw mi, będzie spaghetti. – stwierdził tonem w którym wyczułaś nutę wyższości. Zrobiło ci się przykro.
- Ale ja chciałam dla Chanyeola… - zaczęłaś.
- Ale ja zrobię to lepiej. – uciął. Nic nie mówiąc poszłaś do pokoju Baekyeola, jak mówiły na nich rozszalałe fanki i położyłaś się na łóżku kuzyna.
Dlaczego D.O jest taki wredny? Czy on nie widzi, jaką przykrość ci robi?
Podczas gdy snułaś te i inne domysły, do pokoju wparował roześmiany Chanyeol i Suho. Gdy spostrzegli twoją minę, zaraz się uciszyli.
- Co się stało, __? – zaniepokoił się lider.
Uśmiechnęłaś się bez przekonania.
- Nic, oppa. Cieszę się, że już wróciliście. Jak tam bubble tea? Przynieśliście coś dla mnie? Ja zrobiłam zakupy, Kyungsoo oppa robi obiad, już czuję ten pyszny aromat. Co porobimy? – próbowałaś wszystko przegadać.
Suho popatrzył na ciebie dziwnie, ale Chanyeol od razu się nabrał.
- Hyung robi obiad? Mniam, mniam,  on tak świetnie gotuje, a ostatnio brak mu było do tego motywacji. Zwłaszcza spaghetti w jego wykonaniu jest cudowne! – rozmarzył się Chanyeol.
- Bo to jego ulubione danie. – mruknął Suho.
- Tak, właśnie robi spaghetti. – wyszczerzyłaś się do kuzyna. – A co z moją bubble tea?
- Jaką bubble tea? – zdziwił się Happy Virus.
- No przecież obiecałeś, że jak wyjdziecie na bubble tea to mi jedną przyniesiesz! – jęknęłaś.
- Wcale nie.
- Tak!
- Nie.
- TAK!!!
- Nie przypominam sobie. – mruknął, lecz lekki uśmiech go zdradził.
Rzuciłaś w niego poduszką.
- Chanyeol, ja tu dla was robię wielkie zakupy, a ty mi nawet nie przyniesiesz mojego ukochanego napoju!
- Co się tak spinasz? Złość piękności szkodzi. – zażartował i wyciągnął z torby szczelnie zapakowaną truskawkową bubble tea.
- Masz! – ucieszyłaś się i wyciągnęłaś ręce by po nią sięgnąć, lecz Chanyeol podniósł je tak wysoko, że nie mogłaś jej chwycić.
- A kto powiedział, że to dla ciebie ? To dla Kyungsoo! – wyszczerzył się i wyszedł. Poszłaś za nim do kuchni, gdzie cały zespół czekał na obiad.
- Oppa, ty złośliwcze, nie wygłupiaj się. – marudziłaś.- Oddaj.
- Ale o czym ty mówisz? Przecież to dla hyunga! – oburzył się i podał D.O herbatę. Ten jak gdyby nigdy nic, zaczął ją spokojnie pić.
- Zabiję. – syknęłaś do kuzyna i usiadłaś naburmuszona koło Kaia i Sehuna.
- Jak ci minął dzień, __ ? – zagadnął radośnie Kai, ale ty tylko spiorunowałaś go wzrokiem.
- Coś humor nie dopisuje. – stwierdził Sehun.
- Ma problemy z tym swoim… - powiedział scenicznym szeptem Kai.
- Hm? Z czym? – nie zrozumiałaś.
- Twój oppa! – zachichotał Sehun i zrobił aegyo.
- O czym wy mówicie ? – zaczęłaś, lecz nikt cię nie słuchał, bo D.O podał obiad.
Obojętnie, jak byłaś zła na Kyungsoo, spaghetti robił najlepsze na świecie.
Po skończonym obiedzie chłopacy rozeszli się do swoich pokoi, a ty oczywiście poszłaś do pokoju Baekhyuna i Chanyeola.
Chanyeol zaczął czytać, a Baekhyun wziął jeden ze swoich ukochanych soków owocowych.
- Oppa, podziel się. – poprosiłaś słodko. Bacon otworzył sok i z szerokim uśmiechem przybliżył się do ciebie. Gdy już chciałaś mu podziękować i wziąć sok, ten zaczął go pić i po pięciu sekundach butelka była pusta. Chłopak nadal z szerokim bananem na twarzy podał ci butelkę.
- Eee…- wydukałaś. – BAEKHYUN, TY CHAMIE!
Happy Virus, nie bez powodu tak nazywany, zaczął pokładać się ze śmiechu razem z Baconem.
Obrażona poszłaś do salonu i wzięłaś pierwszą lepszą książkę do czytania. Dopiero po kilku minutach zorientowałaś się, że przez cały ten czas nie byłaś sama. Zdusiłaś krzyk na widok Kyungsoo siedzącego w kącie na podłodze i wpatrującego się w ciebie.
- D.O, przestraszyłeś mnie! Co tu robisz? – spytałaś z pretensją.
- To ty tu przyszłaś, ja tylko siedziałem. – wzruszył ramionami. – A ty co tu robisz? Kuzynek wkurza?
- Żebyś wiedział. Nie mam co robić. – westchnęłaś.
- To może idź do swojego oppy. – burknął.
- Hę? Co masz na myśli ? O co wam z Kaiem i Sehunem chodzi? – jęknęłaś.
- No idź do swojego głupiego chłopaka! Czemu tu cały czas siedzisz? Jesteś taka nieczuła, że nie poświęcasz mu czasu? Czy też to on cię nie chce?! – naskoczył na ciebie Kyungsoo.
W twojej głowie krążyło jedno wielkie WHAT THE FUCK?!
- D.O, o czym ty w ogóle mówisz?! I czemu jesteś taki cholernie wredny ? – zirytowałaś się.
- Zobacz, pobrudziłaś kanapę kapciami. – wskazał palcem na szary ślad.
- KYUNGSOO!!! – wrzasnęłaś wściekła.
- Eh, no bo przecież masz chłopaka, a flirtujesz z innymi!
- Coo? Po pierwsze, ja wcale nie…
- Oh, błagam! – przerwał ci zbulwersowany.- Przecież cały czas Kai cię podrywa, a ty jeszcze ciągle zagadujesz do Tao, gdy tylko przyjeżdża EXO-M! Jeszcze Suho się o ciebie taaaak troszczy, a ty jak jakaś idiotka lecisz potem do swojego chłopaka!
- D.O, ja nie mam chłopaka!!! Zrozum to! Nie wiem skąd masz taką informację, ale nie mam chłopaka!!! Praktycznie każdą wolną chwilę spędzam z wami! I nic nie poradzę, że Kai mnie podrywa! Do Tao zagaduję, bo go bardzo lubię, a o wiele rzadziej go spotykam niż was! Suho jest z natury taki troskliwy, cóż poradzę? Przypatrz się, członków EXO traktuje tak samo. – rozzłościłaś się.
- Ale Chanyeol mówił… - wymamrotał chłopak.
Chanyeol! No tak, już wszystko jasne.
- Co, Chanyeol nagadał ci, że mam chłopaka ? – zapytałaś groźnie.
- N-no tak.
- Zabiję go. Doprowadza mnie do szału!
- Naprawdę nie masz chłopaka? – spytał ostrożnie.
- Naprawdę! – strzeliłaś facepalma.
Przez chwilę panowała między wami cisza.
- Przepraszam, __. – odezwał się zawstydzony Kyungsoo.
- Za co?
- Za to, że przez cały czas byłem taki oschły i cię unikałem. Pewnie było ci przykro. – westchnął. – Bo widzisz, ja nie potrafię wyrażać uczuć. Byłem pewny, że kogoś masz, a nas wykorzystujesz… I.. no bo.. t-ty… podobasz mi się. – spuścił głowę czerwony.
Wow… Tym to cię zdziwił.
- Poważnie? Oppa, przyjmuję przeprosiny, ale nawet gdybym miała chłopaka… To bardzo rani, wiesz? Miesiącami się zastanawiałam, dlaczego mnie tak nie lubisz.- pociągnęłaś nosem.
- Mianhe, __! Zachowywałem się jak ostatni dupek. – ukrył twarz w dłoniach.
Wstałaś z kanapy usiadłaś obok niego. Pociągnęłaś go lekko za ręce, by odsłonił twarz.
- D.O, już dobrze. Nie wiedziałam… Nawet nie przypuszczałam, że ci się podobam. Może pozwól mi cię poznać, dobrze? Na razie byłeś taki skryty. – przytuliłaś go.
- Naprawdę, __ ? Dasz mi szansę? – ożywił się.
- Oczywiście, Kyungsoo. Tylko najpierw muszę zemścić się na Chanyeolu. – oznajmiłaś czule.
D.Omestic zaczął się głośno śmiać. A ty poczułaś, że teraz już będzie dobrze.

__________________________________________________________________________________
Obojętnie co będziecie pisać, dla mnie wszystko co napiszę, będzie trochę idiotyczne xD Mam nadzieję, że mimo to się spodoba :D


czwartek, 27 czerwca 2013

Onew - Zaufaj - scenariusz



Scenariusz dla Park Ji Yong.
Na wstępie chcę zaznaczyć, że w scenariuszu Onew nie jest jeszcze sławny i zdaję sobie sprawę, że powinnam tu używać jego prawdziwego imienia, ale… tak mi to jakoś nie podchodzi i sądzę, że wam również bardziej się spodoba wersja z jego pseudonimem .

 ___________________________________________________________________________________

Przyjaźniłaś się z Onew od podstawówki. Co prawda nie umiałaś dokładnie określić waszej znajomości – jednocześnie czułaś, że jesteś kimś więcej niż przyjaciółką, lecz nie mogłaś powiedzieć, byś była jego wybranką, ale byłaś bardzo z nim związana. Nie wyobrażałaś sobie życia bez niego. Czułaś się z nim swobodnie i zależało ci na Onew. Jednak bez względu na wszystko, zdawałaś sobie sprawę, że nie zawraca sobie głowy randkowaniem czy ślubem.
A szkoda…
Ostatnio jednak wydawało ci się, że jest jakiś nieobecny. Był jak zwykle miły i wesoły, ale bardzo zamyślony. Obawiałaś się, że spodobała mu się jakaś dziewczyna, lecz schowałaś tę obawę na samo dno serca. Miałaś ważniejsze sprawy, jak zbliżające się egzaminy.
Dziś, gdy przyszłaś do szkoły, nie mogłaś nigdzie znaleźć Onew. Nie było go na żadnej lekcji. Dzwoniłaś, lecz nie odbierał.
Po skończonych zajęciach zawiedziona i zmartwiona skierowałaś się w stronę domu, gdy nagle rozdzwoniła się twoja komórka. Onew. Odebrałaś.
- Yoboseyo?
- __, moglibyśmy się spotkać? – powiedział jakimś dziwnie smutnym głosem.
- Onew, dzwoniłam do ciebie cały dzień! Coś się stało? Dlaczego nie przyszedłeś do szkoły? – zaniepokoiłaś się.
- Nic się nie stało. Opowiem ci w cztery oczy, muszę porozmawiać. – powiedział błagalnie.
- Ale na pewno wszystko w porządku?
- Tak. To przyjdziesz?
- Gdzie?
- Do parku, tego co zawsze.
- Ok, będę za 15 minut.
- Nie musisz się spieszyć, mam czas. – zapewnił i się rozłączył.
Dziwna sprawa. Nadal niespokojna wstąpiłaś do pobliskiej knajpy, zamówiłaś Chicken Box na wynos i poszłaś do parku.
Na waszej „ulubionej ławce” siedział twój przyjaciel z twarzą ukrytą w dłoniach. Przestraszyłaś się, że płacze, ale gdy podeszłaś bliżej, okazało się, że po prostu przyjął taką postawę bez konkretnego powodu.
- Cześć. – mruknęłaś.
- Jesteś. – uśmiechnął się słabo i spojrzał na pakunek w twojej ręce. – Kurczak? Gomawo, __! – ożywił się nieco.
- Nie ma sprawy. – podałaś mu pudełko z kurczakiem i usiadłaś obok niego. – To…?
Chłopak westchnął i przejechał ręką po włosach.
- Bo ja… Mam takie marzenie. Nigdy ci o nim nie mówiłem. – powiedział cicho, niemal do siebie.
Trochę cię to zabolało. Przecież zawsze sobie wszystko mówiliście! Ale milczałaś.
- Wiesz, że lubię śpiewać. Pomyślałem… pomyślałem, że może.. m-może mógłbym… no…ee, spróbować, z tym… śpiewaniem… no… ja  sam nie wiem, bo… - gubił się w słowach wyraźnie zestresowany.
- Śmiało, powiedz o co chodzi.
- Chodzi o to, że… Moim największym marzeniem jest zostanie gwiazdą k-popu. – wydusił z siebie i spuścił głowę zaczerwieniony.
Byłaś zdumiona do granic możliwości. Nigdy w życiu nie wykazywał chęci do sławy. Zawsze był raczej spokojny i nieśmiały. Jak przychodziło co do czego to nie miał oporów, ale jednak…
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Miał cudowny głos, najpiękniejszy jaki słyszałaś, to trzeba przyznać. Naprawdę mogłoby mu się udać.
Z drugiej strony nie chciałaś, by został trainee. To by było dla niego wyczerpujące. Nie miałby czasu na szkołę. No i co z tobą? Nie dość, że jego grafik byłby bardzo napięty, to jeszcze poznałby mnóstwo pięknych, znanych dziewczyn, ba, nawet kobiet.
Bałaś się, że cię zostawi.
Zacisnęłaś usta. Onew patrzył na ciebie wyczekująco.
- Co mam zrobić, jak myślisz, __? – wyszeptał.
Co ja myślę? Myślę, że to beznadziejny pomysł, bo ja cię zbyt kocham, Onew.
Oczywiście nie powiedziałaś tego na głos.
- A co ze szkołą ? – spytałaś tylko zduszonym głosem.
- Zostało mi ostatnie pół roku, __, nic się nie stanie. – powiedział sucho. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
A co ze mną ?
- Od jak dawna o tym marzysz? – westchnęłaś.
- Od… dziecka. – przyznał.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – jęknęłaś i złapałaś się za głowę.
- Teraz ci to mówię.
- Mogłeś mi to powiedzieć… Hmm, no nie wiem… Jakieś dziesięć lat temu ?! – krzyknęłaś sfrustrowana.
- Nie rób scen, __ . – warknął zniecierpliwiony. Nigdy nie był dla ciebie taki. Co w niego do cholery wstąpiło ?!
Bezsilność wygrała, zaczęłaś płakać.
- Dlaczego się tak zachowujesz, Onew ? – powiedziałaś przez łzy.
- Myślałem, że mi pomożesz, a ty odwalasz takie coś. – parsknął zły.
- Ja odwalam?! To ty ni stąd ni zowąd mówisz mi tak ważną rzecz!
- Powinnaś być wdzięczna, że w ogóle ci to powiedziałem!
- To ty chcesz pomocy!
- A ty mi jej nie udzielasz!
- A co mam powiedzieć?!
- Wesprzeć mnie?!
- A jeżeli się z tym nie zgadzam?! Pomyślałeś o tym, pabo?! – krzyczałaś zachłystując się łzami.
- Naprawdę? – powiedział cicho i zobaczyłaś, że zbiera mu się na płacz.
- Myśl Onew, błagam cię. Myślisz, że odpowiada mi takie coś ? Ja będę się kisić przez następne dwa lata w szkole a ty jeździł sławny po świecie, nawet mnie nie wspominając?
- Czyli mam jakąś szansę? Uda mi się? Serio tak uważasz? – ucieszył się.
Miałaś ochotę go udusić.
Lecz zamiast tego, niewiele myśląc, spoliczkowałaś go.
Spojrzał na ciebie oszołomiony a ty zalałaś się nową falą płaczu.
- Nie chcę cię widzieć. – wrzasnęłaś tak głośno, że chyba wszyscy ludzie w parku cię usłyszeli. I uciekłaś. W duchu miałaś nadzieję, że Onew pobiegnie za tobą, powie coś, lecz on siedział w miejscu i patrzył przed siebie.

W domu próbowałaś wszystko przetrawić. Stwierdziłaś, że musisz z nim jeszcze raz porozmawiać, tyle, że tym razem na spokojnie.
Chciałaś już do niego wyjść, lecz wtedy usłyszałaś pukanie do drzwi. Otworzyłaś. Onew.
- Uspokoiłaś się już? – zapytał beznamiętnie. Znowu zaczęło zbierać ci się na wściekłość. Chłopak chyba zorientował się, że powiedział coś nie tak, bo zaraz dodał : - Mianhe, nie to miałem na myśli. Wiesz co, sam nie wiem co powiedzieć. – wyznał szczerze.
- Chodź. – zaprowadziłaś go do kuchni. - Siadaj.
Spostrzegłaś, że chce coś powiedzieć, lecz nie pozwoliłaś mu na to.
- Cicho, Onew. Daj mi mówić. Po pierwsze, nie chciałam cię spoliczkować. W życiu bym tego nie zrobiła świadomie, wybacz mi. – spuściłaś głowę, po policzku spłynęła ci łza.
- To nie twoja wina. Rozumiem cię, też bym tak zrobił.- westchnął i wytarł kciukiem twoją łzę.
- Po drugie… Uważam, że mogłoby ci się udać… Zostać trainee i zadebiutować. Oh, przecież ty masz najpiękniejszy w świecie głos! Naprawdę, byłbyś idealny. Tylko…
Dostrzegłaś jego lekki uśmiech.
- Tylko co? – dotknął dłonią twojego kolana i popatrzył ci w oczy.
- Oppa, ja się boję że cię stracę! – wyrzuciłaś z siebie. Nie spuszczał z ciebie wzroku. – Nie miałbyś dla mnie czasu, kręciło by się tam mnóstwo dziewczyn i … co z nami, Onew, co z nami ? – szepnęłaś.
- Nigdy, przenigdy nie pozwolę na stratę ciebie, __! Choćbym nie wiem, jak miał mało czasu, przetrwamy. Poza tym – gwiazdy mają życie prywatne, więc ja chyba mogę mieć ciebie, prawda? Miłość przetrwa wszystko.
- Miłość? – powtórzyłaś trawiąc jego słowa.
Kiwnął nieśmiało głową i kontynuował.
- Żadna inna dziewczyna mnie nie interesuje. Dla mnie liczysz się tylko ty. Jeżeli nie potrafisz mi zaufać, wesprzeć mnie, to co warte jest nasze uczucie?
Milczałaś. Nie wierzyłaś w to co słyszysz.
- Naprawdę ?
- Zaufaj.
- Oppa, przepraszam, tak strasznie przepraszam! Wtedy niezbyt myślałam… Bałam się, to był dla mnie szok. Myśl, że będziesz miał kiedyś miliony fanek… Ale ja i tak chcę cię wspierać. Skoro to twoje marzenie, obojętnie co się stanie, chcę żebyś był szczęśliwy.
- I będę. – przytulił cię. – Z tobą. – szepnął ci do ucha.
Poczułaś się dziwnie bezpiecznie. Wiedziałaś już, że nie masz się co martwić. Musisz go wspierać.
- Naprawdę liczę się tylko ja?
- Tak. Kocham cię, __.
- Jak przyjaciółkę?- zadrżały ci wargi.
- Nie.
- W takim razie jak?
- Tak. – zademonstrował wpijając się w twoje usta. Pocałunek był delikatny, ale poczułaś, że od dawna na niego czekaliście. Teraz już niczym się nie przejmowałaś.
- Zawsze gdy będę śpiewał, będę śpiewał dla ciebie. – wyszeptał. – A te usta zawsze będą twoje. – złączył wasze wargi w kolejnym pocałunku.
W twojej głowie kłębiło się dużo myśli i słów. Ale jedno zapamiętałaś szczególnie i wiedziałaś, że będziesz się do niego stosować. Już się zastosowałaś.
Zaufaj.
 __________________________________________________________________________________
Po cichu znowu się śmieję z samej siebie, jakie sentymenty xD Mam nadzieję, że nie obrazicie się, że piszę takie krótkie i dziwne :< xD Proszę o komentarze :c


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Taemin - Zostaniesz na noc ? - scenariusz



Właśnie szłaś na spotkanie ze swoim chłopakiem – Taeminem. Umówiliście się w kawiarni umiejscowionej w spokojniejszej części miasta.
Chodziłaś z Taeminem od zaledwie miesiąca, ale już od początku czułaś, że to miłość twojego życia. Był taki słodki, miły, zabawny i uroczy – nie można było go nie kochać.
Nadal jednak nie pozwalaliście sobie na za dużo – na co dzień buziaki w policzek i przytulanie.  Prawdziwe całowanie, które sprawiało, że czułaś się szczęśliwa do końca dnia, było nieczęste. Nadal się trochę krępowaliście. Jednak pocieszało cię to, iż Taemin uważał, że dziewczyna jest najładniejsza gdy panikuje lub jest zawstydzona. Dodatkowo rumieńce na policzkach Taemina były przeurocze.
Gdy przyszłaś na miejsce Taemin przytulił cię nieśmiało i usiedliście. Zamówiliście kawę i  po kawałku ciasta, a twój chłopak nawet dwa. Ta jego słabość do słodyczy cię rozczulała.
Rozmawialiście bardzo długo. Nawet nie zorientowałaś się jak już jest późno. Za oknem lał deszcz, było ciemno.
W kawiarni zebrało się dużo ludzi chcących uchronić się przed zmoknięciem. Tłok i głośne rozmowy utrudniały wam konwersację, więc postanowiliście udać się do dormy SHINee. Z początku nie uważałaś tego za dobry pomysł – reszta zespołu lubiła wam dokuczać, ale Taemin zapewnił cię, że wyszli na cały wieczór i zapewne też część nocy, zatem będziecie sami.
W takim układzie poszliście do dormy, która znajdowała się niedaleko kawiarni i również na odludziu. Właściwie biegliście, uciekając przed deszczem. Taemin narzucił na ciebie swój płaszcz i chwycił za rękę. Od razu zrobiło ci się cieplej. Biegliście rozchlapując kałuże. Burza zbliżała się wielkimi krokami. Słyszeliście z oddali grzmienie, a deszcz lał się strumieniami.
Gdy znaleźliście się w ciepłym pokoju, mimo wysiłków Taemina byłaś cała przemoczona. Zresztą nie ty jedna.
- Zmarzniesz, zaraz dam ci jakiś ręcznik i suche ubrania. Jak chcesz, możesz wziąć ciepły prysznic. – powiedział z troską, zdejmując z ciebie płaszcz.
- Gomawo. – obdarzyłaś go ciepłym uśmiechem, który odwzajemnił, po czym poszedł do pokoju.
Po chwili wręczył ci czysty ręcznik, swoją koszulkę z logo SHINee i czarne rurki należące do Jonghyuna, jedynego członka zespołu, którego wymiary były zbliżone do twoich.
Położyłaś stosik na stoliku obok łazienki, jedynie ręcznikiem wytarłaś twarz i podziękowałaś chłopakowi.
Poszłaś do łazienki trzymając w rękach ręcznik, zamknęłaś dokładnie drzwi i weszłaś pod prysznic. Ciepły strumień wody rozgrzał twoje ciało. Pożyczyłaś sobie szampon i żel pod prysznic od Key. Kosmetyki divy jak zwykle były najlepszej marki.
Gdy wyszłaś spod prysznica, dokładnie się wytarłaś. Dopiero po chwili sobie coś uświadomiłaś.
- O nie, zostawiłam ubrania na korytarzu. – jęknęłaś cicho.
- Wtopa, muszę je wziąć. – pomyślałaś i owinęłaś się ręcznikiem. Cicho otworzyłaś drzwi i wymknęłaś się na korytarz. Oczywiście jesteś na tyle zapominalska (ach, jeszcze jedna rzecz, która cię łączy z Taeminem!), że nawet nie pomyślałaś, iż Taemin ma z kuchni doskonały widok na korytarz.
Szybko wzięłaś ciuchy, lecz zsunął ci się przy tym ręcznik. Usłyszałaś coś na wzór zduszonego, cichego okrzyku zaskoczenia. Nie wiele myśląc odwróciłaś się równie zaskoczona i zobaczyłaś gapiącego się na ciebie z otwartą buzią Taemina. Siedział sobie w kuchni, dokładnie naprzeciwko ciebie.
Po sekundzie zrozumiałaś, że nie poprawiłaś ręcznika. Również krzyknęłaś i zasłoniłaś się ubraniami.
Paląc się ze wstydu zwiałaś do łazienki i błyskawicznie ubrałaś.
Minutę później wyszłaś z mokrymi włosami z łazienki i nadal czerwona poszłaś do Taemina.
Zarumieniony chłopak siedział w tej samej pozycji w jakiej go zostawiłaś. Kręciło ci się w głowie. Taka wpadka!
- Mianhe, ja wcale nie chciałem, nie spodziewałem się nawet.. – zaczął zażenowany, ale mu przerwałaś.
- Nic mi nie mów, ja jak zwykle nie myślałam. Jaki wstyd. – jęknęłaś.
- Nie martw się, to nie było aż takie straszne. – zaśmiał się i zrobił cię jeszcze bardziej czerwony. – Ale mogłaś mnie zawołać, mógłbym podać ci je przez drzwi. Zamknąłbym oczy.
- Skąd miałabym mieć tą pewność ? – mruknęłaś rozbawiona.
- Nie miałabyś. – odparł z zadziornym uśmiechem, a ty spaliłaś raka. Posadził cię sobie na kolanach i odgarnął mokre kosmyki z twojej twarzy.
- Kocham cię. – wyszeptał nagle, wtulając się w twą szyję. Poczułaś rozlewające się po tobie ciepło na dźwięk tych słów. Tak dawno czekałaś aż to powie.
- Ja ciebie też. – przytuliłaś go, a on podniósł głowę i czule pocałował cię w usta. To był jeden z tych rzadkich i nielicznych, słodkich pocałunków, które powodowały, że stawałaś się najszczęśliwsza na świecie.
Potem poszliście pooglądać jakiś nędzny horror. Niespecjalnie się bałaś, ale wykorzystałaś okazję, by poprzytulać się do maknae. Gdy piszczałaś ze strachu, uciszał cię pocałunkiem.
Najlepszy wieczór w twoim życiu.
Potem niemal zasnęłaś mu ramionach, lecz w tym samym momencie film się skończył.
- Chyba powinnam już iść. – wymamrotałaś.
- Co ?! Przecież jest burza, na ulicy niemal rzeka, a ty na dodatek chcesz w środku nocy iść do domu położonego na drugim końcu miasta ? Wiesz, że nie mam jak cię odwieźć, a tutaj prawie nic nie jeździ. – uświadomił ci.
- Oh.. masz rację… To.. mam nocować u was? – zaczerwieniłaś się lekko.
- A wolisz na ulicy? – zażartował.
- Jaaaasne.
-Mogłabyś spać u Onew. – zaproponował, głaszcząc cię po głowie.
W odpowiedzi ziewnęłaś i kiwnęłaś głową.
Minnie wziął cię na ręce i zaniósł do pokoju Onew. Przykrył cię kołdrą i pocałował na dobranoc.
- Będę spał u siebie. Jakbyś czegoś potrzebowała to mnie obudź. Chłopacy powinni przyjść nad ranem, tak mi napisali. – pomachał telefonem. – Dobranoc, __.
I wyszedł.
Starałaś się zasnąć, lecz nie udawało ci się. Zabawne, zaledwie chwilę temu zasypiałaś, a teraz sen nie chciał przyjść. To na pewno dlatego, że byłaś wtedy z Taeminem.
Ahh, Taemin. Nie mogłaś przestać o nim myśleć, o tym co się dziś wydarzyło. Był taki słodki i kochany!
Po godzinie przewracania się w łóżku, postanowiłaś pójść do maknae. W końcu powiedział, że możesz przyjść, gdy czegoś potrzebujesz. A w tej chwili, tym czego najbardziej potrzebowałaś był on.
Cicho zapukałaś do drzwi i weszłaś do środka. Taemin spał, a na jego ustach gościł delikatny uśmiech. Sama się uśmiechnęłaś na ten widok.
- Oppa, obudź się. – wyszeptałaś, potrząsając nim lekko.
- C-co ? – wymamrotał podnosząc się i podpierając łokciem. Po chwili oprzytomniał. – Coś się stało, __ ?
- Nie, nic… Po prostu… Nie mogę zasnąć.. – powiedziałaś nieśmiało.
- I w związku z tym? – zawiesił głos i uśmiechnął się przewrotnie.
- I w związku z tym.. Mogłabym spać u ciebie ? – poczułaś, że się czerwienisz. Może to była zbyt śmiała propozycja ?
Jednak Taemin tylko roześmiał się słodko.
- Oczywiście, chodź. – przesunął się, robiąc ci miejsce. Usiadłaś tuż obok niego, czując na sobie jego oddech.
Nie zastanawiając się, pocałowałaś go namiętnie, co natychmiast odwzajemnił z równie dużym uczuciem.
Gdy oderwaliście się od ciebie, położyliście się z zamiarem pójścia spać (mimo wszystko byłaś zmęczona). Użyliście nawzajem swoich ramion jako poduszek i wkrótce oboje zasnęliście.

Obudziły cię śmiechy. Przetarłaś oczy i zobaczyłaś resztę SHINee pochylającą się nad wami.
- Ooo, co ja widzę, czyżby nasz Taemin już…? – powiedział głupkowato Key i zaczął się śmiać.
- Hej, jak możesz zostawić swojego Minho dla __? – zażartował z udawaną pretensją w głosie Minho.
- Ale żeby tak już po miesiącu ? Nie spodziewałem się tego po tobie, Minnie. – westchnął Onew.
- Przecież to nie tak. – rozzłościłaś się. – Oczywiście, że my nie… No wiecie!
- TAEMAN, TAEMAN! – skandował Key ze śmiechem.
- Chłopaki, błagam… Zawstydzacie __! – krzyknął twój chłopak i objął cię ramieniem.
- To nie moja wina, że wykorzystałeś naszą nieobecność i ją tu zaprosiłeś na noc! – prychnął Minho.
- Ale tu do niczego nie doszło! – zaprotestowałaś czerwona na twarzy.
- Taeman, Taeman.. – podśpiewywał Onew razem z Key.
- Czy ja dobrze widzę, czy ty masz moje spodnie ? – oburzył się Jjong i podszedł do ciebie. – Zdejmuj je ! – zaczął cię ciągnąć za nogę.
Przestraszyłaś się i spojrzałaś prosząco na Taemina.
- Jonghyun, spadaj od niej! Została tu dlatego, że nie miała jak wrócić do domu! – odparł Taemin rzucając z śpiewającego Key poduszką.
Diva tylko rzucił się na ziemię z udawanym okrzykiem bólu.
- Ach, te dzieciaczki tak szybko rosną. Nasz mały maknae dorósł ! – Minho otarł udawaną łzę i zaniósł się śmiechem.
Teraz Minnie był już mocno czerwony, nie tyle co zezłości, a z zażenowania.
- Idźcie sobie. – burknął obrażony.
- Nawet nie opowiesz ? – Jonghyun zrobił smutne aegyo.
- Dajcie spokój. – jęknęłaś.
Ale nie miałaś co liczyć na spokój.
Chłopacy zaraz zaczęli tańczyć układ do ‘Lucifer’ i drzeć się na całe gardło „TAEMAN!”
Cóż, może cię trochę wkurzali, ale i tak ich wszystkich bardzo lubiłaś.
Bo tak to już jest jak umawiasz się z maknae – reszta  zespołu już taka po prostu będzie.
Ale wszystko ma swój urok.

____________________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że się podoba ^,^

piątek, 21 czerwca 2013

Kris - Kim jesteś ? - scenariusz

Wybrałaś się jak co wieczór do parku. Było ciemno i pusto - czyli tak, jak lubiłaś najbardziej. Spokój wypełniał przestrzeń, jedynie wiatr dawał znać o swojej obecności.
Usiadłaś na ławce i wsłuchiwałaś się w muzykę płynącą z twoich słuchawek, a mianowicie : EXO-M - Black Pearl.
Wielbiłaś całe EXO, jedynie Kris nie dostał się do twych łask. Wydawał ci się zbyt poważny i sztywny. Nawet nie chciał robić aegyo! Absolutnie nie zaliczał się do twoich biasów.
I tak na słuchaniu EXO upłynęło ci pół godziny.
Nagle zauważyłaś ciemną postać wyłaniającą się z cienia. Trochę się przestraszyłaś. Byłaś sam na sam z tą nieznajomą osobą w parku.
To był jakiś chłopak. Miał na głowie kaptur szarej bluzy, zwykłe jeasny i znoszone trampki. Na twarzy miał czarną maskę(taką jakie są popularne w Korei). Był wysoki a na oczy opadała mu brązowa grzywka.
Bałaś się, że będzie cię chciał okraść czy coś w tym rodzaju. Na twoje nieszczęście usiadł obok ciebie na ławce. Nie odezwałaś się ani słowem.
Popatrzył na ciebie przez chwilę po czym odwrócił głowę i znudzony zapatrzył się w przestrzeń.
Stwierdziłaś, że najlepszym pomysłem będzie po prostu ignorowanie go i słuchanie EXO.
Po kilku minutach jak gdyby się ocknął i spojrzał na ciebie z zaciekawieniem. Powiedział coś do ciebie, ale nie słyszałaś co. Zdjęłaś słuchawki zaintrygowana.
- Słucham ?- spytałaś grzecznie. Jeśli to był twój przyszły porywacz, wolałaś być uprzejma niż narobić sobie kłopotów.
- Czego słuchasz ? - powtórzył, lekko odchylając maskę.
- Eee... - byłaś zbita z tropu tym pytaniem. To tak zaczyna się zbronia doskonała ? - EXO.
- O, też ich lubię. Kto jest twoim biasem ? - zapytał z igrającym mu na twarzy uśmieszkiem. Gdy odsłonił niewielką część twarzy, wydawała ci się dziwnie znajoma. Czyżbyś go już kiedyś spotkała ? A może widziałaś w wiadomościach gdy mówiono o seryjnych mordercach ?
- Um... Sądzę, że najlepszy jest Kai. - odparłaś zgodnie z prawdą.
- Ja najbardziej lubię Krisa. - zaśmiał się pod nosem.
- Nie lubię go, wydaje się być sztywny, zbyt poważny i taki... przemądrzały. - mruknęłaś, a twój strach słabnął.
- Poważnie ? Ja tak nie uważam. To co opisałaś nazywa się byciem dojrzałym. Po prostu odbierasz to w zły sposób. Kris ma swój urok. - powiedział z lekkim uśmiechem.
Zastanowiłaś się nad jego uwagą.
- Może... Nie wiem, nigdy go nie spotkałam. Nawet jeżeli okazałby się inny, to nie będę na jego widok wrzeszczeć. Tylko Kai ma taki przywilej. - stwierdziłaś. Popatrzyliście na siebie i wybuchnęliście śmiechem. Czułaś się w jego towarzystwie dziwnie swobodnie.
 Zaczęliście rozmawiać - nie tylko o EXO. Przegadaliście tak blisko 2 godziny. Okazało się, że to naprawdę w porządku chłopak. Wymieniliście się nawet numerami. Miałaś nadzieję, że jeszcze go spotkasz.
Pod koniec spotkania uświadomiłaś sobie, że przecież nie znasz jego imienia!
- Um.. głupio o to pytać, ale dopiero teraz zrozumiałam... Nie wiem jak masz na imię. Ja jestem __. - zachichotałaś nerwowo. - A ty?
Chłopak tylko pokręcił głową ze śmiechem. Zdjął całkowicie maskę, odsłonił kaptur i odgarnął grzywkę.
- Mów mi Kris. - zaśmiał się. Myślałaś, że padniesz na miejscu. Tak, to był ten Kris ! Ten z EXO-M! Ten, którego tak skrytykowałaś!
Zamurowało cię.
- Nie wierzę...- wymamrotalaś a potem zaczęłaś się głośno śmiać razem z nim. Ze śmiechu poleciały ci łzy. - Omo, mianhe, mianhe, mianhe! Nie miałam pojęcia, że to ty!
- No tyle to zauważyłem. - odpowiedział rozbawiony. - Nie przepraszaj. - podniósł się z ławki. - Na mnie już czas, cześć ! Zadzwonię jutro ! - krzyknął na do widzenia  i już go nie było.
Wciąż zaszokowana całą sytuacją nadal siedziałaś na ławce. Po chwili uśmiechnęłaś się do samej siebie. A jednak nie można oceniać człowieka, którego się nie poznało.


___________________________________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki ale pisałam na szybko ^.^ I nie miałam za bardzo pomysłu :<
Proszę o komentarze, chcę znać waszą opinię. ^^'






czwartek, 20 czerwca 2013

Lay - Prawdziwa fanka - scenariusz

Byłaś od kilku miesięcy trainee w SM. Każdą wolną chwilę spędzałaś na trenowaniu. Nawet gdy miałaś wolny czas (co zdarzało się rzadko), przebywałaś w wytwórni. Ładnie śpiewałaś, ale dopiero uczyłaś się tańczyć. Nie chciałaś być gorsza od reszty zespołu z którym miałaś zadebiutować, dlatego ćwiczyłaś o wiele częściej niż one. Przesiadywałaś w sali po nocach, mało osób było o tej porze w budynku.
Jednak niemal zawsze był tam Lay - twój bias odkąd pamiętasz. Nie należałaś do tych fanek, które mdleją na widok swego idola, krzyczą i zachowują się nienaturalnie. Nie, ty po prostu cicho go obserwowałaś, próbując stać się taka perfekcyjna i pracowita jak on. Praktycznie zdawał się nie wiedzieć o twoim istnieniu.
Pewnego dnia (a właściwie już nocy) po wielogodzinnym ćwiczeniu poszłaś do łazienki by się lekko odświeżyć i odpocząć. Z sali obok usłyszałaś rytmiczną muzykę. Bardzo ostrożnie podeszłaś do uchylonych drzwi i w milczeniu śledziłaś wzrokiem każdy ruch Lay'a i wsłuchiwałaś się w jego ciche podśpiewywanie. Miał taką skupioną minę, jak gdyby zapomniał o reszcie świata. Oparłaś się delikatnie o framugę i wstrzymałaś oddech, gdy Lay nieco zdenerwowany potknął się o własne nogi i krzyknął ze złości. Wyraźnie widziałaś, że cały czas nie wychodzi mu jeden fragment układu. Cóż, nawet Dancing Machine ma gorszy dzień.
Yixing przymknął oczy i zacisnął usta. Zawsze, gdy się denerwował, tak właśnie robił.
Przez te kilka sekund tak bardzo się rozmarzyłaś patrząc na jego idealną twarz, że niechcący szturchnęłaś drzwi, które głośno skrzypnęły.  Serce na moment ci zamarło, wiedziałaś, że Lay zaraz cię nakryje. Nie mógł wiedzieć, że go bezczelnie podglądasz!
Rzeczywiście, chłopak natychmiast skierował wzrok w twoją stronę, ale nie zdążył dokładnie cię zobaczyć, gdyż w tym samym momencie po prostu puściłaś się biegiem przez korytarz i zamknęłaś w najbliższej sali.
Chwilę później usłyszałaś czyjeś kroki za drzwiami. Byłaś pewna, że to on, próbowałaś uspokoić oddech, lecz to na nic się nie zdało. Serce waliło ci jak młotem.
Nagle drzwi się uchyliły i zobaczyłaś z bliska twarz Lay'a. Zastygłaś przerażona.
- Dlaczego uciekłaś? - zapytał cicho. Nie miałaś pojęcia co odpowiedzieć.
- Strasznie cię przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło... - powiedziałaś płonąc ze wstydu.
- Często mnie tak obserwujesz, prawda, __ ? - nie wiedziałaś, co zdziwiło cię bardziej. To, iż wiedział, że często go podglądasz, czy fakt, że zna twoje imię.
- Skąd wiesz? - wykrztusiłaś tylko czując jak pieką cię policzki.
Lay uśmiechnął się lekko.
- Nieraz wydawało mi się, że mi mignęłaś w drzwiach. Poza tym zawsze zostajesz w wytwórni po nocach.
Zszokował cię tym. Milczałaś.
- Też cię czasem obserwuję. - odparł nieśmiało. Haaalo, czy to się dzieje naprawdę ?!
- Poważnie ? - wymamrotałaś.
- Tak, widzę, że ciężko pracujesz, by nie odstawać od reszty. Udaje ci się, naprawdę, robisz duże postępy, __. -  popatrzył ci w oczy.
- G-gomawo. - spuściłaś głowę.
- Wiesz, ja też, gdy zostałem trainee nie miałem pojęcia o tańcu. A tutaj popatrz - nazywają mnie Dancing Machine. - zaśmiał się cicho. - Chociaż i tak nie radzę sobie ze wszystkim, jak pewnie zauważyłaś.
Nie odpowiedziałaś, ale uniosłaś powoli głowę i odważyłaś się spojrzeć mu w oczy. Były takie piękne i pogodne.
- No nic... - zmieszał się widząc, że nie jesteś przy nim zbyt rozmowna. - Może wyjdziemy stąd? - wskazał ruchem głowy na drzwi.
- Arraso. - poczułaś jak Lay chwyta cię za nadgarstek i delikatnie ciągnie za sobą. Jego dotyk wywołał u ciebie ciarki.
Skierowaliście się do sali w której wcześniej ćwiczył. Chłopak usiadł na podłodze i oparł się plecami o ścianę.
- Usiądź. - poklepał miejsce obok siebie i sięgnął do swojego brązowego plecaka. Wyjął z niego dwie buteleczki waniliowego mleka.
Posłusznie zajęłaś miejsce obok niego.
- Proszę, wypij. - uśmiechnął się podając ci jedną z butelek.
- Oh.. Gomawo. - odwzajemniłaś nieśmiało uśmiech i zaczęłaś pić rozkoszne, słodkie mleko.
- Hmm... jak ci się u nas podoba ? W SM? - zagadnął.
- Wciąż jeszcze czuję się tu niepewnie. - wyznałaś patrząc na swoje buty.
- Mam nadzieję, że się zadomowisz. - powiedział z czułością w głosie.
Popatrzyłaś na niego słysząc ton jego głosu, lecz on udał, że nic się nie stało.
Odwróciłaś głowę i chwilę siedzieliście w milczeniu.
-Wiesz, jestem twoją fanką. - wypaliłaś nagle.
- Tak ? - popatrzył na ciebie z dziwnym wyrazem twarzy. Natychmiast pożałowałaś, że to powiedziałaś. - To dlaczego jeszcze nie zaczęłaś wrzeszczeć ? - zapytał bardzo poważnie.
Nie wiedziałaś jak się zachować.
Spuściłaś głowę i powiedziałaś cicho:
- Nie jestem twoją fanką w takim sensie. Nie ślinię się na twój widok.
Wstrzymałaś oddech. Czy go uraziłaś?
Ku twojemu zdziwieniu Lay zaczął się śmiać.
- Mów dalej. - uśmiechnął się uroczo, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki.
- Podziwiam cię jako człowieka, nie gwiazdę. Jesteś miły, zabawny, pracowity, dążysz do celu - to w tobie cenię. I nie tylko jako fanka. - wyszeptałaś ostatnie zdanie do siebie, jednak Chińczyk je usłyszał.
- Wiesz, wydaje mi się, że właśnie spotkałem prawdziwą fankę. Taką jaka powinna być. - popatrzył ci prosto w oczy.  - I właśnie taka fanka ma szansę być kimś więcej niż fanką. - przybliżył niebezpiecznie swoją twarz do twojej.
Czas zdawał się zatrzymać.
- Podobasz mi się. Jesteś idealna. - wyszeptał i nim się zorientowałaś, złączył swoje usta z twoimi. Były takie słodkie, miękkie i delikatne. Nigdy nie przypuszczałaś, że twoje marzenia mogą się spełnić. A jednak. Czułaś się jak w niebie. To był najpiękniejszy pocałunek w twoim życiu. Pełen uczucia.
Gdy oderwaliście się od siebie, obojgu wam płonęły policzki i nieśmiało się uśmiechaliście.
- Smakujesz mlekiem waniliowym. - odezwał się Lay i oboje zaczęliście się śmiać.


___________________________________________________________________________________

Mój pierwszy scenariusz ^.^ Mam nadzieję, że się podobał !

wtorek, 18 czerwca 2013

Konnichiwa

Witam na moim blogu!
Będę tutaj pisać scenariusze na temat k-pop'u ^^
Każda dodana rzecz będzie całkowicie mojej produkcji!
Miłego czytania, mam nadzieję, że wam się spodoba! :)